"Pull me up, I can't swim on my own
It's too much..."
Oparłam głowę na ręce i udawałam, że słucham pani Tomlinson. Była to nauczycielka matematyki, która sprawiła, że nawet polubiłam ten przedmiot, lecz lekcje organizacyjne były czymś, czego nie trawiłam. Nie lubiłam się nudzić, zwłaszcza teraz, kiedy miałam tyle zmartwień, tylko czekających na to, by wedrzeć się do mojej głowy.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Po paru sekundach w klasie pojawiła się szczupła blondynka o niebieskich oczach. Byłam pewna, że pomyliła sale, lecz jak się okazało, była to dziewczyna, która przeniosła się tutaj z Londynu i szkołę średnią miała dokończyć właśnie z nami. Tylko ja byłam tym faktem zaskoczona. Wszyscy inni wiedzieli o tym już od dawna.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - wysapała, stojąc w drzwiach.
- Dzień dobry, nie szkodzi. Usiądź proszę - odpowiedziała pani Tomlinson i kontynuowała temat.
Dziewczyna ruszyła w moją stronę i położyła plecak po prawej stronie mojej ławki.
- Mogę? - zapytała blondynka.
- Jasne - odpowiedziałam dopiero po kilku sekundach, kiedy wreszcie zorientowałam się, że pyta o to czy może się do mnie dosiąść.
- Mogę? - zapytała blondynka.
- Jasne - odpowiedziałam dopiero po kilku sekundach, kiedy wreszcie zorientowałam się, że pyta o to czy może się do mnie dosiąść.
Wypakowała zeszyt i piórnik, po czym wykrzywiła usta w uśmiechu do patrzącej na nią nauczycielki. Pani Tomlinson tylko uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła pisać coś na tablicy. Miała niespotykane podejście do uczniów, lecz dzięki temu każdy ją lubił. Pozwalała nam czasem na zbyt wiele, ale potrafiła również przywołać w klasie spokój i idealną ciszę, kiedy tłumaczyła temat. Przyznam, że nowa uczennica miała szczęście, że to właśnie na nią trafiła, bo naprawdę rzadko który pracownik tej szkoły czuję taką sympatię do uczniów.
- Jestem Alex - wyszeptała do mnie tak, by nie usłyszała nas matematyczka.
- Bonnie. - Wymusiłam uśmiech i obie odwróciłyśmy się w stronę tablicy.
Reszta klasy natomiast patrzyła na nas. Alex posłała im dziwne uśmiechy, które ja uznałabym za uśmiechy szaleńca. Najwyraźniej zawstydziły one naszych wścibskich kolegów, ponieważ natychmiast odwrócili wzrok. Kilka sekund wystarczyło, bym uznała ją za dziwną, ale w tej samej chwili przez to właśnie ją polubiłam.
- Jestem Alex - wyszeptała do mnie tak, by nie usłyszała nas matematyczka.
- Bonnie. - Wymusiłam uśmiech i obie odwróciłyśmy się w stronę tablicy.
Reszta klasy natomiast patrzyła na nas. Alex posłała im dziwne uśmiechy, które ja uznałabym za uśmiechy szaleńca. Najwyraźniej zawstydziły one naszych wścibskich kolegów, ponieważ natychmiast odwrócili wzrok. Kilka sekund wystarczyło, bym uznała ją za dziwną, ale w tej samej chwili przez to właśnie ją polubiłam.
Alex dodała mi trochę otuchy, ponieważ teraz miałam kogoś, kogo mogłam zapytać o to, co robimy na lekcji, w razie gdybym nie uważała. Zazwyczaj jednak było odwrotnie. Blondynka była chyba duszą artystyczną, bądź duszą, którą lekcje nadzwyczaj nudziły i musiała odreagować w rysowaniu. Margines już pierwszej strony zeszytu od angielskiego Alex był przyozdobiony serduszkami, kwiatuszkami, oczami, minkami i innymi kształtami, których rozszyfrować nie mogłam. Poza tym świetnie się dogadywała z Andreą, co również nie służyło słuchaniu na lekcji. Przysięgam, nie wiem kiedy zjadły lunch, odnosiłam wrażenie, że obie próbowały się wzajemnie przegadać, czasem pytając o coś mnie lub Carmen. Przy okazji moja ciekawość została zaspokojona, kiedy blondynka wyjaśniła nam czemu właściwie wprowadziła się do Newcastle. Alex zeszłego roku zachorowała na grypę, która niestety przerodziła się w astmę. Londyn, jak wiadomo jest dość zanieczyszczonym miastem, także moja nowa koleżanka miała częste ataki kaszlu. Jako, że jej rodzina jest dobrze usytuowana, ojciec kupił Alex i jej bratu mieszkanie, w odległości dziesięciu mil od domu ich babci. Blondynka sama przyznała, że trochę wykorzystała swą chorobę, by pomóc bratu. Pan Horan chciał, by jego syn odziedziczył firmę, jednak ten miał zupełne inne zamiary. Powiedział, że jeżeli ojciec nie pozwoli mu iść na studia o kierunku muzycznym, nie wprowadzi się z Londynu. Oczywiście nie zostawiłby siostry na pastwę losu, lecz skorzystał z okazji. Alex twierdziła, że przyszło mu to z trudem, jednak nie miał innego wyjścia, jeżeli nie chciał spędzić życia na robieniu czegoś, czego nienawidził.
Od dziesięciu minut czekałam wraz z moją nową koleżanką na schodach przed szkołą. Obie wypatrywałyśmy czarnego chevroleta, którym miał przyjechać jej, starszy o rok, brat.
- Przepraszam, że pytam, ale jesteś Gotką? - zapytała dziewczyna, a kiedy zrobiłam zaskoczoną minę, spojrzała wymownie na moje czarne ubrania.
- Nie, mam żałobę, mój tata zmarł dwa miesiące temu. - Wbiłam wzrok w czarne trampki.
- Och! Przepraszam, mówię czasem za dużo - powiedziała zawstydzona.
- Nie szkodzi, to nie tajemnica, ale jednak nie lubię o tym mówić.
- Alex! - krzyknął ktoś za mną. - Miałaś czekać na parkingu.
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą wysokiego blondyna. Wystarczyło jedno spojrzenie w jego błękitne oczy i już miało się niepodważalny dowód, że był on bratem dziewczyny.
- Ojej, przepraszam, zazwyczaj spóźniasz się dwadzieścia minut, nie tylko piętnaście - warknęła. - Bonnie, to właśnie mój brat Niall.
Uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Musiałem coś załatwić w szkole - odwarknął siostrze i zwrócił się do mnie. - Bonnie, podrzucić cię do domu?
- Nie, dziękuję, muszę najpierw skoczyć do sklepu. - Wymusiłam uśmiech.
- Do sklepu też możemy cię podrzucić - zaproponowała.
- Dzięki, to tylko kilka metrów stąd. Do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się, a kiedy mnie pożegnali, ruszyłam w stronę furtki.
Zajęłam się rozplątywaniem zawiniętych wokół telefonu słuchawek, przez co przestraszona podskoczyłam na dźwięk własnego imienia. Podniosłam wzrok, choć i bez tego wiedziałam, że wyszło ono z ust Liama. Wpatrywałam się przez chwilę w oczy blondyna nie wiedząc, co robić, po czym zrobiłam krok do przodu, próbując go wyminąć. Nie po to męczyłam się bez niego dwa miesiące, by teraz znów pakował się z buciorami w moje życie.
- Poczekaj, Bonnie! - Próbował złapać mnie za ramiona, ale odsunęłam się od niego, kiedy tylko mnie dotknął. - Chciałem tylko pogadać.
- To pogadaj sobie z kimś innym, bo ja nie mam ochoty. - Ponownie spróbowałam przejść obok niego, lecz znów zagrodził mi drogę. - Puść mnie z łaski swojej - powiedziałam przymykając oczy, jakby to w jakiś sposób miało mi pomóc zapanować nad nerwami.
- Chciałem cię tylko zaprosić na urodziny.
Przez chwilę wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem po czym wykrzywiłam usta w ironicznym uśmiechu, który jednak szybko spełzł z mojej twarzy.
- Czy ty robisz sobie ze mnie jaja? Po pierwsze mam żałobę, po drugie nie wiem po co miałabym iść na urodziny do obcej osoby.
Widziałam, że go to zabolało, ale nie obchodziło mnie to. A raczej próbowałam to olać, bo tak naprawdę chciałam tylko, aby zobaczył choć w małej części, jak bolał mnie koniec naszej znajomości. Zobaczył, nie to odczuł. Ranienie ludzi budziło we mnie ogromne wyrzuty sumienia, dlatego też starałam się tego nie robić, choć i tak nie zawsze mi się to udawało
- Bonnie, to że byliśmy razem i nam nie wyszło, nie musi niszczyć naszej przyjaźni.
- Dziękuję, ale nie potrzebuję przyjaciół, którzy zostawiają mnie, kiedy potrzebuję ich wsparcia najbardziej. Ból po śmierci taty tak złamał mi serce, że nawet nie poczułam naszego zerwania, ale fakt, że mój najlepszy przyjaciel miał mnie w dupie, zabijał mnie każdego dnia, więc daruj sobie gadki o naszej przyjaźni, bo jej już po prostu nie ma.
Podjęłam trzecią próbę wyminięcia go, ale po raz kolejny się nie powiodła. Ponieważ tym razem byłam bardziej zawzięta, złapał mnie za ręce.
- Bonnie, zerwałem z tobą akurat wtedy, bo myślałem, że przez wakacje dojdziesz do siebie. Nie spodziewałem się, że twój tata będzie miał wypadek. Myślałem, że jesteś na mnie zła, byłem pewien, że jeśli będziesz mnie potrzebowała, zadzwonisz, a skoro tego nie robiłaś, uznałem, że nie chcesz mnie widzieć. Poza tym, widziałem, że Lou był przy tobie na pogrzebie, więc wiedziałem, że nie jesteś sama.
- Liam, a powiedz mi, gdyby coś takiego przydarzyło się tobie, kiedy jeszcze się przyjaźniliśmy, to Carmen zastąpiłaby ci mnie? - zapytałam drżącym ze złości głosem.
- Nie, przepraszam. - Spuścił wzrok i puścił moje ręce.
Odwróciłam się i odeszłam. Zrobiłam kilka kroków, po czym znów mnie dogonił.
- Bonnie, możesz mnie uważać za ostatniego dupka, ale nadal jesteś dla mnie ważna i mam nadzieję, że jednak przyjdziesz. - Wcisnął mi w rękę zaproszenie. - I wiem, że cię bardzo zawiodłem i pewnie z tego nie skorzystasz, ale zawsze możesz na mnie liczyć.
Odpowiedziałam mu jedynie krótkim spojrzeniem, po czym ruszyłam do sklepu i tym razem dotarłam do niego bez przeszkód.
- Przepraszam, że pytam, ale jesteś Gotką? - zapytała dziewczyna, a kiedy zrobiłam zaskoczoną minę, spojrzała wymownie na moje czarne ubrania.
- Nie, mam żałobę, mój tata zmarł dwa miesiące temu. - Wbiłam wzrok w czarne trampki.
- Och! Przepraszam, mówię czasem za dużo - powiedziała zawstydzona.
- Nie szkodzi, to nie tajemnica, ale jednak nie lubię o tym mówić.
- Alex! - krzyknął ktoś za mną. - Miałaś czekać na parkingu.
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą wysokiego blondyna. Wystarczyło jedno spojrzenie w jego błękitne oczy i już miało się niepodważalny dowód, że był on bratem dziewczyny.
- Ojej, przepraszam, zazwyczaj spóźniasz się dwadzieścia minut, nie tylko piętnaście - warknęła. - Bonnie, to właśnie mój brat Niall.
Uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Musiałem coś załatwić w szkole - odwarknął siostrze i zwrócił się do mnie. - Bonnie, podrzucić cię do domu?
- Nie, dziękuję, muszę najpierw skoczyć do sklepu. - Wymusiłam uśmiech.
- Do sklepu też możemy cię podrzucić - zaproponowała.
- Dzięki, to tylko kilka metrów stąd. Do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się, a kiedy mnie pożegnali, ruszyłam w stronę furtki.
Zajęłam się rozplątywaniem zawiniętych wokół telefonu słuchawek, przez co przestraszona podskoczyłam na dźwięk własnego imienia. Podniosłam wzrok, choć i bez tego wiedziałam, że wyszło ono z ust Liama. Wpatrywałam się przez chwilę w oczy blondyna nie wiedząc, co robić, po czym zrobiłam krok do przodu, próbując go wyminąć. Nie po to męczyłam się bez niego dwa miesiące, by teraz znów pakował się z buciorami w moje życie.
- Poczekaj, Bonnie! - Próbował złapać mnie za ramiona, ale odsunęłam się od niego, kiedy tylko mnie dotknął. - Chciałem tylko pogadać.
- To pogadaj sobie z kimś innym, bo ja nie mam ochoty. - Ponownie spróbowałam przejść obok niego, lecz znów zagrodził mi drogę. - Puść mnie z łaski swojej - powiedziałam przymykając oczy, jakby to w jakiś sposób miało mi pomóc zapanować nad nerwami.
- Chciałem cię tylko zaprosić na urodziny.
Przez chwilę wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem po czym wykrzywiłam usta w ironicznym uśmiechu, który jednak szybko spełzł z mojej twarzy.
- Czy ty robisz sobie ze mnie jaja? Po pierwsze mam żałobę, po drugie nie wiem po co miałabym iść na urodziny do obcej osoby.
Widziałam, że go to zabolało, ale nie obchodziło mnie to. A raczej próbowałam to olać, bo tak naprawdę chciałam tylko, aby zobaczył choć w małej części, jak bolał mnie koniec naszej znajomości. Zobaczył, nie to odczuł. Ranienie ludzi budziło we mnie ogromne wyrzuty sumienia, dlatego też starałam się tego nie robić, choć i tak nie zawsze mi się to udawało
- Bonnie, to że byliśmy razem i nam nie wyszło, nie musi niszczyć naszej przyjaźni.
- Dziękuję, ale nie potrzebuję przyjaciół, którzy zostawiają mnie, kiedy potrzebuję ich wsparcia najbardziej. Ból po śmierci taty tak złamał mi serce, że nawet nie poczułam naszego zerwania, ale fakt, że mój najlepszy przyjaciel miał mnie w dupie, zabijał mnie każdego dnia, więc daruj sobie gadki o naszej przyjaźni, bo jej już po prostu nie ma.
Podjęłam trzecią próbę wyminięcia go, ale po raz kolejny się nie powiodła. Ponieważ tym razem byłam bardziej zawzięta, złapał mnie za ręce.
- Bonnie, zerwałem z tobą akurat wtedy, bo myślałem, że przez wakacje dojdziesz do siebie. Nie spodziewałem się, że twój tata będzie miał wypadek. Myślałem, że jesteś na mnie zła, byłem pewien, że jeśli będziesz mnie potrzebowała, zadzwonisz, a skoro tego nie robiłaś, uznałem, że nie chcesz mnie widzieć. Poza tym, widziałem, że Lou był przy tobie na pogrzebie, więc wiedziałem, że nie jesteś sama.
- Liam, a powiedz mi, gdyby coś takiego przydarzyło się tobie, kiedy jeszcze się przyjaźniliśmy, to Carmen zastąpiłaby ci mnie? - zapytałam drżącym ze złości głosem.
- Nie, przepraszam. - Spuścił wzrok i puścił moje ręce.
Odwróciłam się i odeszłam. Zrobiłam kilka kroków, po czym znów mnie dogonił.
- Bonnie, możesz mnie uważać za ostatniego dupka, ale nadal jesteś dla mnie ważna i mam nadzieję, że jednak przyjdziesz. - Wcisnął mi w rękę zaproszenie. - I wiem, że cię bardzo zawiodłem i pewnie z tego nie skorzystasz, ale zawsze możesz na mnie liczyć.
Odpowiedziałam mu jedynie krótkim spojrzeniem, po czym ruszyłam do sklepu i tym razem dotarłam do niego bez przeszkód.
Kiedy wieczorem położyłam się do łóżka, wiedziałam, że spędzę kolejną bezsenną noc. Zalewałam się łzami, wykończona własną bezsilnością. Chciałam się pogodzić z Liamem i tym samym uwolnić od części bólu, który towarzyszył mi od dłuższego czasu, nie odstępując mnie na krok. Jednak z drugiej strony to, co powiedziałam wczoraj Zaynowi było prawdą. Zaczęłam odzwyczajać się od blondyna i wiedziałam, że nasze relacje nigdy nie będą takie jak wcześniej... ale wiedziałam też, że wielu rzeczy nie przywrócę i muszę nauczyć się z tym żyć. Nigdy nie odzyskam taty, ale mogę odzyskać część Liama... dlaczego więc zastanawiałam się nad przyjęciem czegoś, co ukoi choć trochę mój ból? Bo tak by właśnie było. Strasznie za nim tęskniłam i mimo, że nasza rozmowa była dla mnie trudnym zadaniem do wykonania, cieszyłam się z niej, bo w głębi serca wierzyłam Liamowi. Przecież nie przyszedłby do mnie i nie nalegał tak na rozmowę, gdybym go rzeczywiście nie obchodziła. Może właśnie to sprawiło, że tej nocy, kiedy zbliżała się godzina czwarta, a moje ciało wreszcie się poddało i odpływałam w błogi sen, na mojej twarzy oprócz łez, pojawił się również ledwie zauważalny uśmiech?
*"Overboard" ~ Justin Bieber & Jessica Jarrell
*"Overboard" ~ Justin Bieber & Jessica Jarrell
~*~
Hej!
Mamy Nialla, mamy Alex i okazuje się, że Liam nie jest taki zły, jak się wydawało. Szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że tak szybko weźmiecie go za czarny charakter.
Bardzo dziękuję za komentarze! Nie spodziewałam się takiego zainteresowania tym opowiadaniem. Strasznie mnie podbudowały... i ta litania Reniferowej, dzięki której uśmiechałam się całą sobotę :') Choć ze względu na jej początek słowo 'litania' średnio tutaj pasuje :D
Przy okazji chciałam Wam polecić bloga @Mary_Jox, która marudzi, że czyta go mało osób i ma rację, choć tego kompletnie nie rozumiem. Jeżeli lubicie Jemi, gwarantuję, że będziecie mi wdzięczni za to, że dzięki mnie na niego trafiliście, więc zapraszam na Forbidden Feeling. Brak komentarzy zniechęca ją do publikowania, a ja bardzo chcę kolejny rozdział, więc proszę, pomóżcie mi :)
Wiem, że ostatnio wspominałam, że może zacznę dodawać rozdziały częściej, ale biorąc pod uwagę, jak mało mam teraz czasu, byłoby to głupotą. Mam siedem rozdziałów w zanadrzu, ale nie chcę dodawać ich co tydzień, by potem była półroczna przerwa, mam nadzieję, że zrozumiecie.
Zaczęłam pisać również nowego bloga, ale to blog Marty, więc jeśli chcecie adres czy coś, to musicie się zgłosić do niej, lol.
Dziękuję jeszcze raz za komentarze i czekam na kolejne.
Pozdrawiam i do napisania :) xx
To fanfiction jest świetne i na serio mam ogromną nadzieję że będziesz częściej dodawała rozdziały bo szkoda zmarnować taki świetny pomysł na historię, pozdrawiam .xx
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, miło, że tak uważasz :)
Usuńmoże jak już zdam prawo jazdy (hehehehehe) i wszystko ogarnę, zacznę dodawać je częściej :D
Pozdrawiam ♥
komentarz jutro, ale wcale nie mam Calgonu w podstronie na forbidden-feeling, wcale. lol
OdpowiedzUsuńwcale o tym nie wiedziałam, wcale. #lol2
UsuńPo prostu zakochałam się w Twoim stylu pisania! Jesteś boska <3
OdpowiedzUsuńA to opowiadanie cudne! Jedno z najlepszych jakie czytałam, rozdział świetny i Niall <3
Czekam na następny, daj znać kiedy się pojawi, jeśli to nie jest problem dla Ciebie ;-)
Pozdrawiam :-*
Dziękuję, dziękuję, dziękuję ♥
UsuńOczywiście poinformuję :)
Pozdrawiam :) x
Kilka spraw:
OdpowiedzUsuń- nie ufam Liamowi #sorrynotsorry
- już lubię Alex, mimo że nie jest mną
- ach ta chemia Bonnie-Niall - ,,Uśmiechnął się i podał mi rękę.''
- Liam is mine.
- I love You.
- smutno mi, bo dziś nie ma nic nowego ani tutaj, ani na Calgonie -> moje życie jest przez to puste
- Bonnie mi trochę moją Melody przypomina, don't ask me why. ale tutaj Liam się nie przespał z Andreą. chyba. zresztą co ja porównuję.
- bezsensowny ten komentarz
- wstawiłabyś trójkę
- chcę więcej Niallera, no
- Niall Niall Niall
- nie wiem, czemu miałabym nie chcieć być Alex. jeszcze!
- rodzice Horan trochę tacy luisowaci
- Niall i Alex mieszkają sami?! party all day all night
- uwielbiam Twoje opowiadania, wiesz? ♥