22.11.2014

4. Chcę żyć.

"All the pain and the truth
I wear like a battle wound
So ashamed, so confused, I was broken and bruised..."*

      Mimo obaw Nialla, Alex spędziła poniedziałek w szkole i nie wyglądało na to, by miało ją dopaść jakieś choróbsko. Gdy ja wzdychałam z tego powodu z ulgą, blondynka była w zdecydowanie złym humorze. Andrea, Carmen i ja próbowałyśmy poprawić jej samopoczucie, lecz odnosiło to odwrotne skutki. Pytałyśmy więc co się stało, na co uparcie twierdziła, że nic. Jej wzrok był wystarczającym ostrzeżeniem, by nie pytać dalej. 
      Cały dzień była zła jak osa, aż w końcu, na ostatniej lekcji, zdecydowała mi się zwierzyć. Jak się okazało, z powodu jej sobotniej przygody z alkoholem, teraz nie odzywała się z bratem. Wiedziała, że zrobiła źle, ale jednocześnie była zła, że Niall traktuje ją jak dziecko. Była świadoma tego, że narobiła sobie wstydu i przez swoją głupotę mogła wylądować w szpitalu. Miała do siebie pretensje, ale, jak twierdziła, Niall też nie był święty, więc powinien ją zrozumieć i ochrzanić, a nie strzelać na nią fochy. Ponieważ rozmawiałam z chłopakiem, znałam jego punkt widzenia, więc chciałam go trochę usprawiedliwić w oczach siostry i przekonać ją by z nim szczerze porozmawiała. Skończyło się jednak tym, że podniosła głos. Nie dowiedziałam się, co chciała mi przekazać, bo nasza rozmowa dotarła do uszu nauczycielki.
- Bonnie i Alex! Skoro tak uwielbiacie rozważać tematy ewolucji, proszę przygotować na jutro referat o jej skutkach na przykładzie Australii. - Kobieta obrzuciła nas chłodnym spojrzeniem, po czym zwróciła się do klasy i kontynuowała temat.
      Alex ze wściekłością odłożyła długopis na ławkę i zaczęła przyglądać się krajobrazowi za oknem, nie odzywając się słowem do końca lekcji.

        Szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu Horanów, by napisać ten cholerny referat. W ręku ściskałam kurtkę Nialla, której zapomniałam oddać sobotniego wieczoru. Alex proponowała mi, żebym pojechała do niej od razu po szkole, jednak musiałam najpierw spotkać się z mamą, gdyż miała dziś nocny dyżur. Teraz ogarnął mnie strach. Przez całe życie unikałam tej ulicy jak tylko mogłam, a teraz szłam nią z własnej woli. Miałam przeczucie, że stanie się coś złego, ale odganiałam tę myśl, zwalając na zbyt wybujałą wyobraźnię. Niestety się myliłam. Usłyszałam jakiś dźwięk i zanim zdążyłam się odwrócić poczułam na ustach czyjąś rękę. Mój puls natychmiast przyspieszył. Próbowałam krzyczeć, wyrywać się, lecz na nic się to nie zdało. Zostałam zawleczona za pobliskie drzewo, stojące wśród paru innych. Byłam przerażona i choć oczywistym było, że ktoś mnie napadł, nie mogło to dotrzeć do mojej świadomości.
- Jak się czujesz w ostatnim dniu życia, mała? - zapytała z rozbawieniem zakapturzona postać. Szalik na twarzy sprawiał, że widziałam jedynie jej ciemne oczy. Nadal próbowałam się bronić, kopać, krzyczeć, ale byłam kompletnie bezsilna. Mocne uderzenie w brzuch skutecznie odebrało mi głos. Z trudem łapałam oddech. Zostałam powalona na ziemię i w tym momencie byłam pewna, że nie mam już szans. Wmawiałam sobie, że teraz wrócę do taty i wszystko będzie dobrze, ale wcale mnie to nie pokrzepiało. Zwłaszcza, że wiedziałam, że teraz mama zostanie całkiem sama. To myśl o niej dała mi sił by chwycić za nóż sprawcy. Niestety nie zdołałam odciągnąć go od mojej klatki piersiowej. Moje nadgarstki zostały uwięzione nad głową, a nóż powędrował na dekolt. Po sekundzie moja bluzka była przecięta na pół. W tej chwili dotarło do mnie, co zamierza zrobić siedzący na mnie mężczyzna i zaczęłam płakać. Było to dla mnie gorsze niż morderstwo. Wolałam umrzeć od razu.
- Nie! - krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać, nawet jeśli było to bezsensowne. Obiecałam sobie, że się nie poddam.

     Kiedy zaczynało brakować mi sił, usłyszałam szczeknięcie psa. Rzucił się na bandytę i dzięki temu mogłam choć przez chwilę odpocząć od ciągłego wysiłku. Wtedy zza drzewa wyłonił się znajomy mi blondyn. Spojrzał na mnie, po czym przerzucił wzrok na mężczyznę, znajdującego się teraz pod atakującym go zwierzęciem. Walcząc z gryzącym go czarnym kundlem, sięgnął po nóż, który wpadł mu wcześniej z dłoni, najwyraźniej zamierzając zabić nim psa. Niall jednak był szybszy. Zabrał przedmiot spod ręki napastnika, który widząc to, podniósł się na nogi i uciekł w nieznany mi teren. Zwierzę podążyło za nim, a Niall patrzył chwilę w jego stronę, jakby zastanawiając się co powinien zrobić, aż w końcu postanowił pozostać ze mną.
      Skuliłam się i dopiero wtedy rozpłakałam na dobre, uświadamiając sobie, że ledwie uszłam z życiem.
- Bonnie, jesteś cała? Mam dzwonić po karetkę? - zapytał łagodnie, kucając przy mnie.
      W odpowiedzi pokręciłam głową.
- W takim razie dzwonię po policję.
- Nie! Nie wiem jak wyglądał, miał rękawiczki, więc nie zostawił śladów, a nawet jeśli, to i tak by to olali, bądźmy szczerzy. Nie chcę o tym opowiadać na próżno. Zresztą nic mi nie zrobił, więc o nic nie mogą go oskarżyć - powiedziałam połykając łzy.
      Chłopak westchnął, zapewne w duchu przyznając mi rację. Wziął leżącą obok mnie kurtkę, założył mi ją na ramiona i zasunął suwak przy samej szyi. Było mi gorąco od nadmiaru emocji, poza tym dzień nie należał do najchłodniejszych, lecz byłam wdzięczna, że zadbał o to, bym nie szła przez miasto z rozdartą bluzką, bo sama pewnie nawet nie zwróciłabym na to uwagi.
- Chodźmy stąd.
      Przystałam na jego propozycję, chciałam jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Nogi jednak odmówiły mi posłuszeństwa. Zrobiło mi się słabo. Chłopak pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do domu, w jednej ręce trzymając torby z zakupami, a drugą podtrzymując mnie, bym nie upadła.

       Niall otwierał drzwi, a ja denerwowałam się, wiedząc, że będę musiała o wszystkim powiedzieć Alex. Trochę się uspokoiłam, ale trawa we włosach i rozmazany na policzkach tusz do rzęs musiały budzić podejrzenia. Chłopak puścił mnie do domu przodem i zawołał siostrę. Uśmiechnęła się na mój widok, po czym zrzedła jej mina.
- Przynieś Bonnie jakąś koszulkę, albo coś... - powiedział wchodząc do kuchni i zostawiając tam zakupy.
- Może powiedziałbyś mi co się stało, zamiast... - zaczęła podniesionym głosem, ale blondyn jej przerwał używając takiego tonu, że aż podskoczyłam ze strachu.
- A może jednak przyniesiesz jej jakieś ubranie, bo tak się składa, że jakiś debil próbował ją zgwałcić i podarł jej bluzkę? - wykrzyczał. 
      Znałam go od niedawna, ale nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zobaczę go w takim stanie. Dziewczyna spojrzała na brata z niedowierzaniem, po czym przerzuciła wzrok na mnie i kurtkę, którą na sobie miałam. Zaszkliły się jej oczy, odwróciła się i weszła do swojego pokoju, by po chwili wyjść z niego z czerwoną, zapinaną na guziki, koszulą bez rękawów. Po jej policzkach spływały łzy i rzewnie zaczęła mnie przepraszać za to, że kazała mi tu przyjść, choć przecież sama byłam sobie winna. Nie chciałam tego słuchać, marzyłam tylko o tym, by móc to jak najszybciej wyprzeć z pamięci.
- To nie twoja wina, Alex. Daj spokój. - Ostatnie słowo powiedziałam niemal niedosłyszalnie. Wyminęłam dziewczynę i zniknęłam w łazience. Zarzuciłam z siebie kurtkę, po czym zerwałam bluzkę, która z pewnością nie nadawała się już do użytku. Stanęłam przed umywalką w samym staniku i spojrzałam na własne odbicie. Jak się spodziewałam, łzy rozpuściły czarny tusz, dzięki czemu na mojej twarzy był niepodważalny dowód płaczu. Obmyłam się wodą i usiadłam na sedesie. Nie chciałam prędko wracać do kuchni, gdzie teraz Niall streszczał Alex całe wydarzenie. Poszedł do sklepu, usłyszał jakiś hałas i znalazł mnie. Odkręciłam wodę ponownie, wierząc, że jej szum zagłuszy rozmowę rodzeństwa. Nie mogłam jednak siedzieć w łazience bez końca, dlatego, kiedy tylko zebrałam w sobie dość odwagi, założyłam na siebie koszulę Alex i wyszłam. Na stole czekał na mnie kubek gorącej czekolady, którą przygotował zapewne Niall. Jego siostra raczej nie była w stanie. Kiedy mnie ujrzała, rzuciła mi się na szyję ponownie mnie przepraszając. Odpowiedziałam, że w gruncie rzeczy nic mi się nie stało i wprost poprosiłam ją, by już tego nie wspominała. Nikt więc nie poruszał tego tematu, ale wiedziałam, że wszyscy o tym myśleliśmy. 

      Tworzenie referatu, bo to w końcu było celem mojego przybycia, szło nam beznadziejnie. Po godzinie, przez którą napisałyśmy zaledwie sześć zdań, Alex się poddała i poprosiła o pomoc brata. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to on jest autorem całej naszej pracy domowej, bo nawet jeśli my coś wymyśliłyśmy, musiał to poprawiać. Byłam wykończona, co zapewne było widoczne, bo gdy tylko Niall skończył dyktować Alex ostatnie zdanie, zaproponował mi odwózkę. 

      Wracaliśmy do domu w niezręczniej ciszy. Dopiero, kiedy Niall zaparkował pod moim domem, a ja otwierałam drzwi, poprosił bym jeszcze chwilę została. Zrobiłam to niechętnie, doskonale wiedząc, co mnie czeka.
- Możecie mi powiedzieć jak to się stało, że Bonnie szła do nas sama?
      Spuściłam oczy. Nie patrzył ani na mnie, ani na blondynkę. Wbił wzrok w przestrzeń przed nim, nerwowo bębniąc palcami o kierownicę. Otwierałam już usta by odpowiedzieć, ale zamknęłam je, nie wiedząc, co mogę powiedzieć.
- Alex, próbuję cię chronić, to nie była tylko moja nudna gadanina, kiedy mówiłem, że ta ulica jest niebezpieczna. Wiem, że się na mnie obraziłaś, ale jak mogłaś pozwolić Bonnie iść do nas samej? - wybuchnął.
- Niall, to ja chciałam iść pieszo.
       Najchętniej uciekłabym z auta, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby cała wina spadła na Alex. Zwłaszcza, że nawet bez tego była bliska płaczu. Teraz zrozumiałam czemu twierdziła, że blondyn traktuje ją jak dziecko. W tej chwili sama się tak czułam. Jak małe, nieodpowiedzialne dziecko.
- Obie oszalałyście. Gdybym się nie wybrał na te zakupy, nie wiadomo co by się stało!
       Blondyn kontynuował swoje kazanie. Dawno nie dostałam takiego ochrzanu. W sumie dziwiłam się jego zachowaniu. W końcu byłam mu prawie całkowicie obca, a wyglądało na to, że mocno się mną przejmował. Przypomniał mi się tata. Wariował jeszcze bardziej niż Niall, kiedy naraziłam się na niebezpieczeństwo. Nigdy nie zapomnę jego krzyku, kiedy zobaczył mnie stojącą na parapecie okna, ładnych kilka metrów od ziemi. Pokręciłam lekko głową, oddalając od siebie wspomnienia. Nie chciałam, by wyszło na to, że nie słucham chłopaka, który prawdopodobnie uratował mi życie.
- Po prostu następnym razem dzwońcie po mnie, dobrze? Nie chcę żeby spotkało was coś złego.
       Kiedy nastała między nami cisza, uznałam, że mogę już iść. Otworzyłam drzwiczki, a Niall i Alex poszli w moje ślady, jak się okazało po to, żeby mnie pożegnać.
- Przepraszam - wyszeptała blondynka, przytulając mnie.
- Nie masz za co. Nic mi nie jest, poza tym sama wpadłam na ten głupi pomysł.
      Zaczynały mnie irytować jej ciągłe wyrzuty sumienia, a jednocześnie byłam zła na siebie, że narobiłam im takiego strachu. Odsunęłam się od dziewczyny i odwróciłam do stojącego obok Nialla.
- Dziękuję - powiedziałam i zaskoczona objęłam go, kiedy się do mnie pochylił.
- Obiecaj mi, że już nigdy sama tamtędy nie przejdziesz. Nie chcę mieć cię na sumieniu - powiedział to żartobliwym tonem, ale jego niepewny uśmiech zdradzał, że mówił zupełnie poważnie.
- Okay, dobranoc. - Pomachałam im na pożegnanie i skierowałam się do drzwi. Kiedy je otwierałam, byli już wewnątrz samochodu. Usłyszałam znajome piski i po chwili zostałam zaatakowana przez Bruna, który niezmiernie się cieszył z mojego powrotu.
- Bruno! - pogłaskałam psa, ale było mu mało. Wsypałam do czerwonej miski karmę, co odwróciło jego uwagę. Minęłam go, wstawiłam wodę na herbatę i westchnęłam, bo będąc tutaj, nie mogłam uwierzyć, że to co stało się parę godzin temu było prawdą. Nie mogłam opanować chęci wyjrzenia za okno, dlatego też do niego podeszłam. Czarny chevrolet nadal stał pod moim domem. Wytężyłam wzrok i ujrzałam w ciemności dwie dobrze znane mi sylwetki. Alex znów zalewała się łzami, a chłopak coś do niej mówił. Nie krzyczał, wyglądał jakby coś jej tłumaczył i raczej nie miało to związku ze mną. Kiedy skończył, zadał dziewczynie jakieś pytanie. Wzrok cały czas miała wbity we własne stopy, dlatego musiał się do niej pochylić, by spojrzała mu w oczy. Ponownie zadał jej pytanie. Kiwnęła głową, a chłopak otoczył ją ramionami. Wtedy się w niego wtuliła, ale płakała dalej. Pocałował ją w czubek głowy, próbując ją uspokoić. Najwyraźniej się pogodzili. Musiałam przyznać, że naprawdę polubiłam Nialla i ciężko było mi uwierzyć, że jest ode mnie starszy tylko o rok. Bał się, że nie zadba wystarczająco o Alex, ale teraz wiedziałam, że z pewnością da radę. Nagle mnie olśniło, że nie zamknęłam drzwi, dlatego wróciłam i przekręciłam zamek. Mimo to, nadal bałam się być sama w domu. W sumie po raz pierwszy w życiu mnie to czekało, ale musiałam do tego przywyknąć. Nowa praca mamy wymagała, by spędzała noce w szpitalu.

       Wzięłam prysznic, przebrałam się w błękitną piżamę z  Kubusiem Puchatkiem i położyłam się do łóżka. Naprawdę bałam się być w domu sama, dlatego sięgnęłam po telefon, wierząc, że to jakoś mi pomoże.

Do: Alex
Czyżbyś dostała wykład? :D Pogodziliście się?

      Zdecydowałam się napisać do blondynki. Owszem interesowało mnie, jak układały się sprawy między nią, a jej bratem, ale szczerze mówiąc, chciałam tym odwrócić swoją uwagę od mojego strachu.

Od: Alex
Bonnie, nie pyskuj!

       Sprawdziłam mój poprzedni sms do dziewczyny i coś mi nie grało...

Do: Alex
Alex?

      Po chwili telefon zawibrował mi w ręce

Od: Alex
Alex jest pod prysznicem. Zostawiła telefon w kuchni :P

      Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. To tak jakbym wysłała do Nialla wiadomość, w której obgadywałam Nialla.

Do: Alex
Oops.

Do: Alex
Nieładnie tak grzebać komuś po komórce.

       Napisałam jedną wiadomość po drugiej.

Od: Alex
Nieładnie tak się ze mnie nabijać :P Czasem trzeba, to w trosce o jej bezpieczeństwo. Mogłaś być jakimś pedofilem czy coś. Idź spać, bo nie wstaniesz do szkoły! Dobranoc :)

       Nie czułam się dobrze z myślą, że tak szybko mnie spławił. Nie chciałam się nikomu narzucać, ale w końcu to on tak jakby zaczął tę rozmowę.

Do: Alex
Nie nabijam się, tylko pytam! Dobranoc.

Od: Alex
Niech Ci się przyśni twój wybawca ^^

      Wywróciłam oczami pewna, że miał na myśli siebie, ale kolejna wiadomość wyprowadziła mnie z błędu. 

Od: Alex
To nie był czasem dalmatyńczyk?

       Rzeczywiście, to pies przybiegł mi na ratunek pierwszy, ale jestem pewna, że blondyn specjalnie napisał zdanie tak, bym pomyślała o nim. Próbowałam przypomnieć sobie zwierzę, który rzuciło się na bandytę, ale nic z tego nie wyszło.

Do: Alex
Czarny dalmatyńczyk, serio? Może bym Ci powiedziała jaka to rasa, ale tak się składa, że byłam zbyt zajęta myśleniem jak przeżyć. Dobranoc, niech Ci się przyśni Cruella de Mon :)))

      Nie mogłam się powstrzymać od wspomnienia o bohaterce filmu, który tak uwielbiałam, a 'dalmatyńczyk' Nialla właśnie mi o nim przypomniał.

Od: Alex
To taka jesteś! Nie odzywam się do Ciebie!

Do: Alex
Dobranoc :)))))

       Czekałam chwilę na odpowiedź, ale w sumie byłam zadowolona, że nie przyszła. Nie lubiłam rozmawiać z ludźmi, których ledwo znałam. Zwłaszcza jeśli chodziło o płeć przeciwną, wstydziłam się.
       Chcąc nie chcąc, wróciłam myślami do wydarzeń dzisiejszego dnia i uświadomiłam sobie, że nie byłam gotowa na śmierć. Przez ostatnie miesiące, często o niej myślałam, lecz przez cały czas wiedziałam, że nie mogłabym popełnić samobójstwa, więc były to rozważania czysto hipotetyczne. Nie mogłam zostawić mamy i to był mój jedyny argument, pomijając fakt, że jak każdy bałam się śmierci. Byłam jednak przekonana, że jestem w stanie ten strach przezwyciężyć. Dziś poczułam, że po prostu nie chcę umierać. Chcę żyć dla siebie, nie tylko ze względu na moją mamę, którą moje odejście, by zabiło. Szkoda, że musiała mi zajrzeć w oczy Kostucha, bym to zrozumiała.
       Sięgnęłam po słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Przeglądałam muzykę, szukając HIMa**, aż doszłam do wniosku, że wcale nie mam ochoty tego słuchać. Polubiłam zespół kilka lat temu, ale dopiero w tym roku zaczęłam się nimi bardziej interesować. Po śmierci taty słuchałam tylko ciężkiej muzyki z dołującym zazwyczaj tekstem. Wiedziałam, że to w dużej części dlatego, zamiast spać w nocy, płakałam. Przy takim hałasie nie dało się zasnąć, a słowa mówiące o beznadziejności ludzkiej egzystencji tylko budziły we mnie smutek.
      Tego wieczoru nie chciałam płakać do czwartej nad ranem, bo zazwyczaj wyjmowałam słuchawki z uszu grubo po trzeciej. Tej nocy chciałam po prostu zasnąć, dlatego wcisnęłam playlistę "DEMI". Już po paru sekundach "Heart Attack" zatęskniłam za dawną sobą, która rok temu słuchała tego albumu, podziwiając artystkę za jej siłę. Niesamowite jak przez ten czas zmieniła się moja perspektywa patrzenia na to wszystko. Potrafiłam utożsamić się z uczuciami przekazywanymi w muzyce, bo sama zaznałam gorzkiego smaku bólu, a teraz, idąc dalej w jej ślady, musiałam stać się wojowniczką... musiałam pozostać silna...***

*"Warrior" ~ Demi Lovato
** HIM - fiński zespół muzyczny grający głównie love metal.
*** DEMI czyli album, którego słucha przed snem Bonnie, zawiera piosenki,przepełnione uczuciami, jakie towarzyszyły ich autorce w chyba najgorszym momencie jej życia. Znajduje się na nim piosenka "Warrior", co znaczy "wojowniczka", a "Staying Strong" jest książką, którą napisała Demi, wierząc, że w ten sposób, opisując własne problemy i to jak sobie z nimi poradziła, pomoże swoim Lovatics. Słowa Bonnie, że musi stać się wojowniczką i pozostać silna, są właśnie nawiązaniem do twórczości Demi Lovato

~*~
Czeeeeeeeść! 
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, lecz gdybym próbowała go jakoś naprawić, pewnie zrobiłabym tu jeszcze gorszy chaos. Mam nadzieję, że jakoś go przebrnęłyście :)
Pozdrawiam :) x

5 komentarzy:

  1. Aneczce się chyba włączył jakiś ''superheroes mood'', seriously. To, co przytrafiło się Bonnie, było straszne i pewnie długo nie będzie się mogła pozbierać. Ach, Niall superbohater. Lubię Nialla. Ale stop, to mój brat. Te smsy były takie urocze :') Shippuję ich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko jest! *_*
    uwielbiam to jak piszesz xd
    Niall - bohater jakich mało, kocham go normalnie przez ten rozdział jeszcze bardziej <3
    sms-y są genialne :D
    chcę więcej!!! czekam na rozdział następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężki rozdział, mam nadzieję, że kolejne będą bardziej pozytywne. Same problemy na nią spadają, a kiedy coś miłego? Czekam na nn. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne! <3 czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń